PRZENOSINY

Zapraszam na mojego nowego bloga http://klaudiaosiak.pl oraz na newsletter!

niedziela, 20 września 2015

Co jem na diecie roślinnej?

Kilka dni temu zauważyłam, że wiele nowych osób przyszło na mojego bloga z pewnego damskiego forum. Zaciekawiona, co mogło spowodować takie poruszenie, sprawdziłam wątek, w którym ktoś polecił MASZU. Jedna z użytkowniczek pytała o inspiracje kulinarne, ponieważ od niedawna jest wegetarianką, cały czas chodzi głodna i nie wie co jeść. Cieszę się, że ktoś uznał moje teksty i przepisy za pomocne, jednak czuję, że treści, jakie możecie tutaj znaleźć, to wciąż może być za mało. Ostatnio pisałam Wam, że przepisy pokazywane w internecie często są pracochłonne, wymagają choćby podstawowych sprzętów kuchennych czy umiejętności, a w rzeczywistości młodzi ludzie, którzy większość czasu spędzają na uczelni, nie chcą brać na siebie dodatkowego obowiązku, jakim jest przygotowywanie wymyślnych posiłków (a przecież to dieta powinna być dostosowana do nas, a nie my do niej!).

Staram się, by na blogu ukazywały się przepisy proste i szybkie (bo sama taką kuchnię preferuję), jednak wiem, że moja spiżarnia jest wyposażona nieco inaczej, niż szafka u moich znajomych, którzy gotować potrafią, jednak nie sięgają po rośliny tak często, jak ja. Różnią się najczęściej zużywane przyprawy, nabiał zastępują produkty sojowe, a także zmienia się zastosowanie znanych produktów (o, na przykład tutaj o tym pisałam). Bez choćby podstawowej wiedzy ciężko jest upiec ciasto, przygotować niecodzienną kolację, czy od początku do końca samemu upiec pieczywo. Tego typu dania pojawiają się na blogach, jednak nie stanowią one podstawy diety wegańskiej czy wegetariańskiej. 

Zdaję sobie z tego sprawę, że w sieci trudno znaleźć banalnie proste przepisy, bo... nikt po prostu ich nie publikuje! Dlatego dziś pokażę Wam grupy produktów, z których można przygotować proste i szybkie posiłki będąc na diecie roślinnej. Najprościej, jak tylko będę potrafiła.


Kasze, ryże, makarony, płatki, mąki
Jaglana, gryczana, pęczak, kuskus, ryż zwykły i do sushi, makarony spaghetti i penne (oraz wszystkie inne, oprócz tych typowo rosołowych, jajecznych), płatki owsiane i jęczmienne. To moje typy, które staram się uzupełniać na bieżąco. Nie są to produkty drogie, a łatwo przygotować z nich sycący obiad lub śniadanie. Kasze i ryże można gotować na wodzie, mleku roślinnym albo bulionie, do makaronu wystarczy dodać odrobinę sosu, a płatki zalać wrzątkiem i połączyć z ulubionymi owocami.

Warzywa i owoce
Pozwólcie, że nie będę wymieniać wszystkich owoców i warzyw po kolei, bo sami wiecie, jak wiele ich jest. Moim zdaniem najważniejsze jest to, by wybierać produkty sezonowe i lokalne (aby wiedzieć na bieżąco, czego warto wypatrywać, polecam ściągnięcie kalendarza sezonowego). Owoce świetnie sprawdzają się w porannych koktajlach, jako dodatek do pożywnego śniadania lub jako przekąska w ciągu dnia. Wiem, że wiele osób twierdzi, że nie lubi warzyw. Moim zdaniem wcale tak nie jest – po prostu dana roślina nie została odpowiednio dla nich przygotowana. Znienawidzony przez wielu ludzi szpinak świetnie smakuje z czosnkiem i suszonymi pomidorami, brukselka jest obłędna w sosie curry, cukinia potrzebuje aromatycznej oliwy i natki pietruszki, a warzywa korzeniowe (marchewki, buraki, pietruszki) nabierają nowego wyrazu po upieczeniu. Wcale nie muszą być to trudne i skomplikowane operacje, choć, moim zdaniem, warto poświęcić parę chwil, by odkrywać nowe smaki. Dzięki temu jedzenie nie jest nudne.

Rośliny strączkowe
Na szczęście weganie nie muszą się już ograniczać jedynie do fasoli i grochu! Nawet w najmniejszych sklepach pojawia się coraz większy wybór roślin strączkowych; kolorowe soczewice, soja, ciecierzyca, różne odmiany fasoli już mało kogo dziwią. Aby wyjść konsumentom naprzeciw, produkty te dostępne są także w puszkach, dzięki czemu nie traci się czasu na moczenie i gotowanie. Czasem wystarczy wrzucić odrobinę strączków do kaszy i warzyw i voila, obiad z głowy.

Jedzenie przetworzone i słoiki
Tak, dobrze widzicie. Uważam, że korzystanie z gotowych sosów do makaronu, surówek, pikli czy gotowych zup wcale nie jest grzechem. Pieczywo też (w większości) jest wegańskie, więc ze spokojnym sumieniem można je jeść. Jeśli ktoś nie ma czasu (albo ochoty) na siedzenie w kuchni, to proszę bardzo, niech korzysta ze sklepowych dobrodziejstw do woli. Do tej kategorii warto dodać jeszcze przeciery, koncentraty, keczup czy musztardę. Na imprezę nadają się chipsy (ostatnio widziałam, że jedna firma produkuje chipsy kebabowe, które są wegańskie), paluszki, orzeszki i inne małe zapychacze, których pełno jest w sklepach. A, piwo (zazwyczaj) i wódka też są roślinne.

Substytuty nabiału i mięsa
Tutaj grunt jest śliski, bo ortodoksyjni (jak to w ogóle brzmi) weganie twierdzą, że to sama chemia i świństwo w jednym. Ja pozostaję przy swoim i twierdzę, że jeśli ktoś tęskni za parówką, to niech sobie zje sojową kiełbaskę, albo nawet ze trzy, na zdrowie! Z rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie mojej kuchni mogę wymienić choćby mleko roślinne, które w lodówce musi być i basta. Sojowe, owsiane, ryżowe, gryczane, orkiszowe, kokosowe – bez znaczenia. Kiedy mam ochotę na pizzę, biegnę po wegański ser, a ostatnio zdarza mi się nawet wypić sojowy jogurt. Ciasta najchętniej piekę z wegańską margaryną, a kanapki na długie pociągowe podróże smaruję kupną pastą. Częstotliwość, z jaką weganie korzystają z tego typu produktów jest bardzo subiektywna – zależy najczęściej od zasobności portfela (bo umówmy się, tanie to to nie jest) i tego, jak bardzo lubi się takie produkty.

Cuda na kiju
Masło orzechowe, tahini, migdały, orzechy brazylijskie, włoskie, laskowe, rodzynki, daktyle, suszone morele, żurawina, nasiona chia, tapioka, wędzona papryka, kardamon, woda różana czy wanilia. Uwielbiam nowe smaki, a dzięki takim drobiazgom dania nabierają wyjątkowego charakteru. Ktoś, kto woli prostotę pewnie mógłby ograniczyć się do soli i pieprzu, co także jest spoko! Najważniejsze jest, by nauczyć się z nich odpowiednio korzystać (no, chyba że uwielbiacie masło orzechowe, to dodawajcie je wszędzie!) i próbować nowych kombinacji.


Mam nadzieję, że te przykłady dały Wam jakiś obraz kuchni wegańskiej. Naprawdę, to wcale nie jest tak, że my jemy tylko sałatę, ewentualnie zagryzając ją marchewką. To wszystko jest kwestią innego spojrzenia na gotowanie i wyrobienia sobie nowych nawyków (nie tylko żywieniowych). Kiedy spróbujecie, choćby miesiąc, jeść w ten sposób, to sami zobaczycie, że nie taki diabeł straszny jak go malują. A przecież tutaj nie chodzi tylko o nas, a także o zwierzęta, warto o tym pamiętać!


6 komentarzy:

  1. Nie lubię publikować prostych przepisów. Blog to miejsce do pokazania moich umiejętności i staram sobie podnosić poprzeczkę coraz wyżej, czym pewnie odstraszam potencjalnych ludzi zainteresowanych raw kuchnią ;) Dlatego zaczęłam dodawać też przepisy na dania wegańskie, chociaż pewnie też ktoś mógłby się przyczepić, że to nie jest amatorszczyzna. Mi się wydaje, że Twoje przepisy są na poziomie do odtworzenia w domu z niewielkimi umiejętnościami kulinarnymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vi, moim zdaniem Twój blog jest jednym z najciekawszych w wegańskiej blogosferze i nie wydaje mi się, by poziom zaawansowania (a jest wysoki) kogokolwiek odstraszał. Chodzi raczej o to, co jest naszym (jako autorów) priorytetem - Ty chcesz rozwijać swoją pasję kulinarną, a ja wolę zachęcać do okiełznania roślin u przeciętnych ludzi (bo sama taka jestem). Nie ma co wartościować, jakie treści są lepsze czy ciekawsze. Dla każdego znajdzie się miejsce w blogosferze. :-)

      Usuń
    2. A mi pasuje, że te przepisy są "na poziomie do odtworzenia z domu z niewielkimi umiejętnościami kulinarnymi". Jestem mięsożercą, ale od dłuższego czasu interesuję się kuchnią wegetariańską i wegańską i ten blog jest dla mnie skarbnicą przepisów, które jestem w stanie przygotować sama w domu, nie używając zbyt wymyślnych składników. Kuchnia wege to i tak dla mnie wyzwanie i ten blog pozwala mi je podejmować ze smakiem i bezstresowo ;)
      Pozdrawiam ciepło, Sova.

      Usuń
    3. Sova, w takim razie życzę jak najwięcej kuchennych, roślinnych podbojów. Trzymaj się ciepło! :)

      Usuń
  2. Jestem tu pierwszy raz i na pewno nie ostatni :)

    OdpowiedzUsuń