PRZENOSINY

Zapraszam na mojego nowego bloga http://klaudiaosiak.pl oraz na newsletter!

poniedziałek, 4 maja 2015

Ulubione w kwietniu

Kwiecień był dla mnie bardzo intensywny, znów pełen niezapowiedzianych wyjazdów i wizyt. Praktycznie nie było czasu na nudę, siedzenie w domu czy głębszy oddech. Ulubionych produktów i miejsc zebrałoby się pewnie sporo (a jeszcze więcej książek!), ale postanowiłam wybrać dla Was te najlepsze, które na długo zapadają w pamięć.


Batony Clif
Oficjalnie oświadczam, że mogłabym wyjść za mąż za producenta tych batonów! Stanowią świetną przekąskę po ciężkim treningu na siłowni, a smak każdego rodzaju jest wyjątkowy i całkowicie odmienny od reszty. Próbowałam już owsianych z rodzynkami, jagodami i białą czekoladą. Chociaż wszystkie były boskie, to dałabym się pociąć za ten ostatni. Jedyne, co mi w nich przeszkadza, to cena (ok. 9 zł). Na ten moment to moje ulubione wegańskie batony na rynku.

Wspominałam o niej już na łamach bloga, a także na Facebooku. Jestem oczarowana tą publikacją i nie mogę się doczekać, aż zostanie ona wydrukowana. Najbardziej cieszy mnie fakt, że przepisom wegańskim został poświęcony cały rozdział! Oprócz dań wytrawnych moją uwagę przykuł także chleb, na który przepis podawałam tutaj: klik.



Celem akcji jest promowanie świadomych adopcji zwierząt, nie tylko kotów, ale także psów, chomików, królików i czegokolwiek jeszcze wpadnie Wam do głowy. Razem z innymi wolontariuszami robimy zdjęcia zwierzakom, które później (razem z krótkim tekstem) publikujemy na łamach bloga Mój Kot Ma Dom. W tym miesiącu udało mi się przygotować dwa wpisy, a to dopiero początek! Jeśli jesteście futerkolubni, to koniecznie polubcie profil akcji na Facebooku: klik.

Karta BeActive
Mój hit ostatnich czasów. Ponieważ pogoda nie sprzyja długim wybiegom, postanowiłam kupić karnet na siłownię. Dzięki tej karcie udało mi się trochę zaoszczędzić, a przy okazji zadbać o kondycję fizyczną! Znalazłam niedaleko mojego mieszkania fajną siłownię, gdzie chodzę 3-4 razy w tygodniu, by podnosić trochę żelastwa. Aktywność fizyczna dawno nie sprawiała mi tyle frajdy!

Zielenina na targach
Ja i reszta trawojadów w końcu jesteśmy w siódmym niebie! Wszędzie pełno szpinaku, botwinki, sałaty, kapusty, rzodkiewek, na łąkach można zbierać pokrzywy i mlecze. Nie mogę się opędzić od tego magicznego koloru i co rusz przynoszę do domu kolejną porcję jadalnych liści i traw. Tak długo czekałam na nowalijki, że teraz czerpię z nich pełnymi garściami (niedługo pokażę Wam także przepis z wykorzystaniem zieleniny!).



W moim domu to już klasyka, o której przypomniałam sobie w kwietniu. Zabrałam je na wycieczkę nad morze i tam zrobiłam im zdjęcia. Niedługo znów je zrobię, dla kolejnych wyjątkowych osób. A Wy wypróbowaliście już ten przepis?

House of Seitan w Fukafe
Tego wydarzenie nie mógł przegapić żaden weganin z Trójmiasta! Ja także wybrałam się na obiad do Fu, bo byłam baaaardzo ciekawa, co też dziewczyny specjalizujące się w przygotowywaniu seitanu zaproponują. Jeśli będziecie mieli okazję spróbować tam czegokolwiek, to polecam burgery! Zdecydowanie najlepsze buły na pomorzu, tak dobrych nie dostaniecie nigdzie.




6 komentarzy:

  1. Batoniki nie są nam znane a chętnie byśmy je spróbowały :) Faktycznie 9zł to dość wysoka cena ale normalna na naszym rynku niestety :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby ten batonik był odrobinę większy, to cena byłaby w porządku. A tu, niestety, człowiek narobi sobie smaku i zdaje sobie sprawę, że baton się skończył. ;)

      Usuń
  2. Próbowałam tego batonika, ale miałam po nim taki skok ciepła, wyższy niż po 3 sztukach daktyli. To chyba nie dla mnie, chociaż lubię testować to co ma związek z weganizmem i białą czekoladą≥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nie istnieje termin "za słodkie", więc wszystkie słodycze przygarniam z otwartymi rękoma. ;)

      Usuń
  3. Dziewczyna i podnosisz? Mogłabyś kiedyś napisać jak ćwiczysz, co to daje, chciałabym coś ruszyć z treningami. Tylko nie wiem jak i co. Dzięki za to podsumowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nabiorę trochę pewności to na pewno napiszę o tym post. Chwilowo czuję, że jeszcze nie robię wszystkiego na 100%, bo trochę boję się o technikę (dlatego np. martwe ciągi robię z maksymalnym obciążeniem 30 kg, chociaż czuję, że mogłabym o wiele więcej). Mimo że nie trzymam diety, zmiany wizualne są widoczne. Największa jednak jest zmiana psychiczna, po treningu od razu mam lepszy humor, a dzięki temu cały dzień. :)

      Usuń