PRZENOSINY

Zapraszam na mojego nowego bloga http://klaudiaosiak.pl oraz na newsletter!

czwartek, 1 października 2015

Ulubione we wrześniu

Wrzesień mógłby trwać cały rok. Obyłabym się bez stycznia, oddałabym wszystkie święta i nawet nie byłoby mi żal wiosennych nowalijek, gdybym codziennie mogła kąpać się we wrześniowym słońcu. Ten miesiąc już od paru lat jest dla mnie magiczny i zauważyłam, że nie tylko u mnie budzi tak pozytywne emocje. Czy Wy też zwróciliście uwagę, że właśnie wczesną jesienią ludzie są pogodniejsi i o wiele częściej się uśmiechają? Szkoda tylko, że wrzesień ma jedynie 30 dni, a każdy z nich upływa bardzo szybko. Aby choć trochę umilić sobie przywitanie października, przygotowałam spis rzeczy, które polubiłam w zeszłym miesiącu. Mam nadzieję, że choć trochę Was zainspirują.

maszu wrzesień



Magazyn o kuchni wegetariańskiej i wegańskiej, wydany na gładkim papierze, o idealnym rozmiarze i ze zdjęciami, które aż krzyczą, by iść do kuchni i zacząć gotować. Wszystko to okraszone apetycznymi przepisami. Brzmi jak ideał? Bo tak jest! Kto jeszcze nie widział przepisu na sałatkę pomidorową z kiwi niech szybko nadrabia zaległości, a potem niech leci do kiosku po resztę smakowitości od Slowly Veggie.

Grubszy temat
Ich produkty pokazywały mi się od paru tygodni na facebooku, jednak wciąż nie po drodze było mi z zamawianiem paczki. Kiedy tylko zauważyłam, że czekolady, produkty mięsopodobne i sery od Grubszego Tematu są dostępne stacjonarnie w gdańskim Spożyvczaku, wsiadłam na rower i przywiozłam do domu wegańską białą czekoladę i „mięso” do kebaba. Oba produkty przetestowałam i z pełną odpowiedzialnością polecam.



Ser z ziemniaka
Widziałam ten przepis już parę razy, jednak słyszałam opinie, że nie warto go robić, bo w ogóle nie smakuje on jak ser. Jednak gdy Alka wrzuciła ten przepis i zobaczyłam zdjęcia... gdyby nie było grubo po północy, to leciałabym do kuchni, żeby go od razu przygotować! Na szczęście przetrwałam do następnego dnia i już na spokojnie przygotowałam ten ser. To prawda, nie smakuje on jak normalny ser, jednak jego smak jest na tyle ciekawy, że postanowiłam o nim wspomnieć. No i fajnie się ciągnie, co na pewno wielu osobom przypadnie do gustu.

Sojowe mleko w proszku
...a właściwie, to także ryżowe i gryczane. To, że zasmakowało mnie i A. nie jest żadną rewelacją (lubimy praktycznie każde mleko roślinne), natomiast nasze koty są w stanie zrobić dosłownie wszystko, by uszczknąć choćby odrobinkę! Właściwie, to nie ma się co dziwić – mleko w proszku jest o wiele tłustsze i treściwsze niż kartonowe. Do tego starcza na dłużej, przy optymalnej cenie. No i da się zrobić z niego blok czekoladowy...



Krótki dokument o tym, jak standardy jedzeniowe wpływają na nasze wybory i ile jedzenia marnujemy. Liczby uderzają do głowy, a freeganizm zostaje oswojony. Zdecydowanie warto obejrzeć, choćby po to, by uświadomić sobie skalę problemu, jakim niewątpliwie jest wyrzucanie zdatnego do spożycia jedzenia.

Pewnie powinnam napisać Wam o tej książce w lipcu, kiedy tylko ją przeczytałam, jednak chciałam zobaczyć, jak wpłynie ona na moje codzienne wybory w dłuższym okresie. Opowieść o rodzinach, które postanawiają ograniczyć swoje wybory konsumenckie do minimum (z różnych względów), dotyka wielu kwestii i pokazuje, że istnieje alternatywa dla lifestyle'u, który został przyjęty za normę. Muszę przyznać, że już dawno nie czułam się tak poruszona, jak po przeczytaniu Mniej. I faktycznie, staram się, aby moje wybory były świadome, by konsumpcjonizm nie stał się moją formą odczuwania komfortu. Polecam, naprawdę warto przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz