Przyznaję szczerze, że do szarlotek mam bardzo ambiwalentny stosunek. Z jednej strony uwielbiam je piec, hojnie przyprawiać cynamonem i ziołami, a z drugiej, kiedy przychodzi mi wybrać ciasto w kawiarni, szarlotki omijam szerokim łukiem. Nie wiem, czemu się tak dzieje, choć mam podejrzenie, że jest to związane z pewnym sentymentem, jaki mam do tego ciasta; kiedy byłam dzieckiem i co weekend jeździliśmy z rodzicami na wieś, tam babcia moich koleżanek, pani Krysia, prawie zawsze przygotowywała szarlotkę. Spośród wszystkich niedzielnych wypieków ten lubiłam najbardziej. Zawsze idealnie słodka, z toną jabłek prosto z papierówki rosnącej w ogrodzie, ze świeżym cynamonem. Mam wrażenie, że wtedy zjadłam tyle kawałków placka z jabłkami, że wrażeń starczyło mi aż po dziś dzień. Poza tym ostatnimi czasy stałam się bardzo wybredna, więc każde ciasto, które nawet nie byłoby w połowie tak dobre, jak wypiek pani Krysi, nie zasługuje na moją uwagę. Więc szarlotki piekę tylko wtedy, gdy muszę, albo kiedy przyniesione ze sklepu papierówki proszą o zjedzenie w trybie natychmiastowym.
Dzisiejsze ciasto przyprawiłam dodatkowo rozmarynem, który ostatnio znów zawrócił mi w głowie. Dodawałam go już do lodów wiśniowych, a w kolejce czeka także focaccia z tym ziołem i kilka słodkich wypieków. Akurat do tej szarlotki rozmaryn pasuje idealnie, podkreśla kwaśność jabłek i nadaje pięknego, jesiennego aromatu. Łasuchy niech robią od razu z podwójnych proporcji, a reszta niech spróbuje choć kawałka tego wypieku.
Składniki:
na około 6 porcji
- 1 szklanka mąki pszennej
- 2-3 papierówki lub antonówki
- 100 g zimnej margaryny wegańskiej lub oleju kokosowego
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 1/5 szklanki cukru
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 1/3 łyżeczki imbiru
- 2 łyżki soku z cytryny
- 1 łyżeczka posiekanego rozmarynu (lub więcej)
Wykonanie:
Obie mąki przesiej do miski, wsyp cukier, cynamon i imbir. Posiekaj schłodzony tłuszcz i zagnieć kruche ciasto (powinno to zająć około 5 minut). Kiedy ciasto z łatwością przybierze kulisty kształt, zawiń je w folię i schowaj do lodówki na 30 minut. W międzyczasie umyj jabłka, przekrój na pół, wydrąż gniazda nasienne i pokrój je w cienkie paski. Skrop sokiem z cytryny. Blaszkę do pieczenia wyłóż papierem i rozwałkuj na nim ciasto, po czym ułóż jabłka, zostawiając parę wolnych centymetrów na brzegach. Posyp posiekanym rozmarynem i zawiń brzegi do środka. Piecz przez około 30 minut w 200 stopniach.
Uwagi:
1. Najłatwiej dostępną wegańską margaryną jest Alsan, którą można kupić w sklepach z eko żywnością.
2. Z rozmarynu można zrezygnować i zastąpić go podwójną porcją cynamonu i imbiru.
3. Na blogu pojawił się już przepis na szarlotkę sypaną, która na pewno przypadnie do gustu szarlotkożercom.
Co prawda weganką nie jestem, ale z chęcią bym spróbowała takiej wersji szarlotki:)
OdpowiedzUsuńW taki razie podwijaj rękawy, wciągaj fartuszek i piecz! :)
UsuńWow! :) Świetna ta szarlotka :)
OdpowiedzUsuńSuper blog - obserwuję! :D
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie! :)
Zapraszam częściej! Pozdrawiam! :)
Usuńbędąc w Anglii z pewnością będę tęsknić za polskimi jabłkami... muszę załatwić to z Mamą, żeby podesłała mi kilka kilo i od razu zabiorę się za taką szarlotkę :)
OdpowiedzUsuńOj, koniecznie to zrób, bo jesień bez jabłek mogłaby okazać się straszna. ;)
UsuńPrzepadam za rozmarynem w wypiekach, taka szarlotka musiała smakować niebiańsko :)
OdpowiedzUsuńDwie osoby wciągnęły tę porcję w kilka minut. To chyba najlepsza rekomendacja. :)
Usuń