Tegoroczne lato obfituje w poznawanie i zaprzyjaźnianie się z nowymi smakami. Pewnie część z Was wie, ale tym, którzy nie mieli styczności z moimi gadanymi notkami przypomnę, że z owocami oswajam się dopiero od kilku lat, a i tak moim ulubionym pozostaje czekolada. Nauczyłam się już co zrobić z gruszkami, by nie przeszkadzała mi ich konsystencja, od brzoskwiń o wiele bardziej lubię nektarynki, a śliwki toleruję jedynie w formie przetworzonej. Jednak jeden owoc do dziś sprawiał, że krzywiłam się na jego widok, a w sklepach nie poświęcałam mu uwagi. Bo wodnisty, dziwnie słodki i z toną pestek. Mowa oczywiście o arbuzie, który jest królem dzisiejszego przepisu.
Okazało się, że po zmiksowaniu, dodaniu sporej ilości soku z cytryny i lodu, nawet znienawidzony przeze mnie czerwony melon jest smaczny. Ba, pyszny, a przy okazji świetnie gasi pragnienie. Choć wciąż wzdrygam się przy myśli, że miałabym go zjeść sauté, to lemoniadę piję chętnie i to w litrowych ilościach. Nie przynudzam więcej, tylko podaję recepturę. Mam nadzieję, że przyda się jeszcze w tym roku!
Składniki:
- 1/2 średniego arbuza
- 1 cytryna
- 10 kostek lodu
- 1 litr wody gazowanej
- 1 łyżeczka tymianku
- 1 łyżka słodzidła (ewentualnie)
Wykonanie:
Połówkę arbuza zmiksować wraz z wodą, tymiankiem, kostkami lodu i słodzidłem. Dodać sok z cytryny. Całość przelać przez sitko albo gazę (warto nie pomijać tego kroku, chyba że lubicie czuć pestki pod zębami). Lemoniadę trzymać kilka godzin w lodówce, żeby się dobrze schłodziła. Smacznego!
ja kocham każdy owoc, a arbuzy szczególnie latem :) aczkolwiek lemoniady jeszcze z nim nie przyrządzałam, a Twoja wersja kusi i to nie tylko zdjęciami :)
OdpowiedzUsuń