Zdałam sobie wczoraj sprawę, że nieuchronnie nadchodzi jesień. Choć nie czuć jej w powietrzu, to powoli ze straganów znikają wakacyjne przysmaki, zastępowane przez jesienne skarby. Śliwki, dynie, a nawet figi pojawiają się już w sklepach, a ja wciąż nie miałam czasu nacieszyć się borówkami czy jeżynami. W kwietniu byłam przekonana, że tego lata bez opamiętania będę przygotowywać przetwory na zimę, jednak rzeczywistość wygląda zgoła inaczej; dżemy, które zrobiłam kilka miesięcy temu już dawno zostały zjedzone, a na półkach leżą słoiki przygotowane przez moich najbliższych. Tak więc zostałam zaopatrzona w dżemy porzeczkowe i rabarbarowe od mojej siostry, soki przygotowywane przez mojego tatę, a mama A. szykuje dla nas gruszki. Aby wycisnąć z ostatnich letnich owoców co tylko mogę, przejrzałam wczoraj swoją kulinarną biblioteczkę; choć najwięcej jest tam książek związanych z pieczeniem chleba, to wpadła mi do rąk niepozorna książeczka, którą kupiłam sobie na urodziny – Z działki, z lasu i takie tam. Znalazłam tam banalny przepis na dżem czekoladowy ze śliwkami, który od razu postanowiłam przetestować w mojej kuchni.
Ten dżem przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy bez opamiętania zajadają się śliwkami w czekoladzie. Choć w trakcie jego przygotowywania warto założyć fartuszek i uzbroić się w cierpliwość podczas sprzątania kuchni (dżem strzela z patelni jak szalony), smak wynagradza wszystko; słodki, a przy okazji owocowy. Najlepszy do wyjadania małymi porcjami ze słoiczka lub do smarowania wegańskich naleśników!
Składniki:
na trzy małe słoiczki
- 1 kg śliwek
- 250-300 g cukru
- 1 tabliczka gorzkiej czekolady (100g)
- 80 g gorzkiego kakao
- spora szczypta soli
- ewentualnie: ziarenka wanilii lub szczypta chilli
Śliwki opłucz, wydryluj i zmiksuj. Do rondla z grubym dnem wsyp cukier i dodaj śliwki. Smaż przez około 2 h na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając. Gdy masa odparuje i wyraźnie zgęstnieje, dodaj resztę składników i smaż przez kolejnych 10-15 minut. Gorący dżem przekładaj do czystych i wyparzonych słoiczków, ustaw do góry dnem i ostudź. Przechowuj w chłodnym i zacienionym miejscu.
Uwagi:
1. Przepis pochodzi z książki "Z działki, z lasu i takie tam", z moimi niewielkimi zmianami.
Czekośliwka z masłem orzechowym w owsiance...absolutna ambrozja! ;) Domowe przetwory są najlepsze :)
OdpowiedzUsuńhttp://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Od razu po przeczytaniu tego komentarza zrobiłam się głodna! Chyba już jutro otworzę pierwszy słoiczek! :)
Usuńzdjęcie takie piękne, śliwki takie pyszne, brzuch taki... coraz większy <3
OdpowiedzUsuńZima idzie, czas robić masę! ;)
Usuńchętnie bym przygarnęła taki słoiczek czeko-śliwki :) ja w tym roku przetworów niestety nie zrobiłam, inne sprawy wzięły górę :) ale pomroziłam spore ilości na całe szczęście :)
OdpowiedzUsuńA z suszonymi śliwkami też wyjdzie dobre? :)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam, ale myślę, że możesz spróbować przygotować taką czekośliwkę np. z 1/5 przepisu i sprawdzić, czy Ci smakuje. No i koniecznie trzeba będzie zmniejszyć ilość cukru, bo jednak suszona śliwka jest milion razy słodsza niż ta świeża. :)
UsuńZdecydowanie wolę takie świeże śliwki, jednak takich nie znajdę. Chyba, że są jakieś mrożone chociaż nigdy takich nie widziałam. No nic pozostaje mi albo czekać albo ryzykować, jednak mam ochotę na taką zdrowszą wersję czekoladowego kremu. Dziękuję za odpowiedź. :D
UsuńHmm... a próbowałaś daktylowej czekolady? Namoczone daktyle, kakao, trochę rozpuszczonej czekolady i niebo w gębie gotowe. Przy takiej alternatywie może warto będzie czekać na sezon śliwkowy ze zrobieniem czekośliwki? ;)
UsuńNie widzę tego przepisu. Jednak domyślam się, że trzeba wszystko zblendować. Muszę coś zrobić, bo mam ochotę na jakąś słodką pastę do pieczywa. :D
UsuńPrzepisu nie ma na blogu, ale tak jak piszesz, wszystko trzeba zblendować i tyle. Możesz dodać odrobinę mleka, chilli albo cynamonu. Powinno zadowolić potrzebę słodkiej pasty. ;)
Usuń