Pewnie część z Was wie, że spędziłam ostatni weekend w Warszawie. Jako że zdecydowanie należę do frakcji, która uprawia gastroturystykę, od kilku tygodni sprawdzałam co i gdzie mogę zjeść. Okazało się, że stolica jest dla wegan prawdziwym rajem, bo praktycznie na każdym rogu znaleźć można wegańskie knajpki. Dla tych wszystkich, którzy w przerwach od zwiedzania odrestaurowanej Warszawy mają ochotę na bezmięsny obiad (i deser!), przygotowałam mini-przewodnik. Oczywiście, nie uwzględniłam w nim wszystkich miejsc serwujących wege dania, bo jest ich zdecydowanie za dużo, by zaliczyć wszystkie w jeden weekend.
Vege Kiosk
Supermałe miejsce, w którym można zaopatrzyć się w różnego rodzaju dania, aż od pierogów, przechodząc przez hummus do zup i deserów. Jak na kiosk przystało, nie ma tam zbyt wiele przestrzeni, by usiąść i zjeść we dwójkę (właściwie to stoi tam jedno krzesło), ale warto wybrać opcję jedzenia na wynos. Ja zdecydowałam się na pierogi ruskie i deser z mleka kokosowego i truskawek. A. mówi, że obie opcje były pyszne, moim zdaniem pierogom trochę brakuje do tych maminych (ale wiadomo, tego ideału nikt nie doścignie), a deserowi brakowało mocnego akcentu. Poza tym wszystko w najlepszym porządku. Od bardzo miłej i pomocnej pani dowiedziałam się także, że pod koniec maja Vege Kiosk otwiera swoją restaurację.
Sklep z goframi
To miejsce awansowało na moją topową listę z wegańskim żarciem w całym kraju. Chociaż serwują także gofry z mięsem i nabiałem, to te przygotowane w wegańskiej wersji po prostu wymiatają! Gofry są chrupiące i miękkie, z wyczuwalnym masłem orzechowym, a dodatek słodkiej śmietany z mleka kokosowego i kwaśna konfitura idealnie łączą się na podniebieniu. Porcja jest bardzo duża, bo nasyciła mnie na kolejne 4 h (co jest trudnym zadaniem, bo czasem wydaje mi się, że mam żołądek bez dna). Przyznaję bez bicia, że na pewno tam wrócę, bo już tęsknię za tym smakiem.
Lokal Vegan Bistro
Chociaż Lokal jest bardzo duży (ma około 8 stolików i blat przy oknie), trafiłam tam w najbardziej obleganej porze, gdy praktycznie wszystkie miejscówki były zajęte. Cudem zajęłam miejsce i czekałam na swoją porcję kopytek z surówką, a A. na schabowego. Chociaż kluski nie za bardzo mi podeszły, to sos pieczarkowy i surówka niesamowicie mnie urzekły. Porcja była gigantyczna i stosunkowo tania. Schabowy mnie nie powalił (ale to pewnie dlatego, że za czasów jedzenia mięsa i tak nie za bardzo lubiłam kotlety), natomiast mizeria, buraczki i ziemniaki były pyszne. Genialne w tym miejscu jest to, że wszyscy weganie znudzeni fast foodami i kuchnią indyjską mogą udać się na obiad, który pamiętają z niedzielnych spotkań z rodziną, czego nie doświadczą w innych miejscach.
Jamniczek
Nowe miejsce na mapie Warszawy proponuje w 100% roślinne hot-dogi. Do wyboru jest kilka rodzajów kiełbasek (m.in. z czerwonej i białej fasoli) i różne sosy. Ja postawiłam na doga z ciecierzycy, z sosem orzechowym i musztardą. Opcja ta powinna posmakować wszystkim tym, którzy lubią fast-foody i nie są znudzeni bułami z nadzieniem. Choć wzięłam tylko kilka kęsów (resztę zostawiłam A.), mogę powiedzieć, że musztarda zdecydowanie dominowała w tym daniu, a reszta składników była mało wyczuwalna. Ogólnie to bez fajerwerków, choć zapowiadało się bardzo dobrze.
LOKI
Kolejne miejsce, które łatwo przeoczyć, bo jest bardzo małe i gdyby nie tablica wystawiona przed lokal, na pewno bym go nie znalazła. W środku można usiąść przy ladzie, za którą kucharz przygotowuje wegańskiego kebaba bądź loki z warzyw i owoców. Ja zdecydowałam się na tę pierwszą opcję i muszę przyznać, że była bardzo smaczna! Chociaż mogłabym się przyczepić np. do bardzo niekomfortowych warunków, jakie panują w tym miejscu (chyba rozumiecie, grupką znajomych to tam się nie wbije, chyba że są bardzo chudzi), jedzenie wynagradza te niedogodności.
Falafel Bejrut
Czaiłam się na ich jedzenie już w sobotę, kiedy to około północy zrobiłam się bardzo głodna i koniecznie chciałam zjeść falafela. Niestety, przed i w lokalu było pełno ludzi, więc sobie odpuściłam. Dopadłam ich następnego dnia na biegu wegańskim i pożarłam pół porcji ze wszystkimi dodatkami. Chociaż składniki były zimne (w warunkach polowych przygotowanie ciepłego posiłku graniczy z cudem), to i tak kanapka (bo chyba tak mogę ją nazwać) bardzo mile mnie zaskoczyła. Kiszona rzepa, pestki granatu, świeża mięta i marynowana lub kiszona (dajcie mi znać, jeśli wiecie dokładnie!) papryczka chilli... to nie mogło nie wyjść dobrze. Już dawno nie jadłam tak ciekawego połączenia, co było niesamowicie inspirujące!
Krowarzywa
Klasyk, o którym też trzeba wspomnieć, Choć burgerów serwowanych przez krowę nie ma na zdjęciu, to muszę Wam powiedzieć, że są faktycznie są unikatowe. Ogromna, ciepła buła, pyszne sosy (koperkowi i polski, pyszka), kiszone ogórki, o których zapomina się w wielu burgerowniach w Polsce. Kotlety (kalafiorex i cieciorex) wypadły jak typowe wege kotlety, czyli wyłaziły z buły i trochę się rozpadały. Całość bardzo na plus, o czym najlepiej świadczy fakt, że po 23 lokal był pełen wygłodniałych trawożerców.
Mango Vegan Street Food
Wpadłam tam tylko na ciasto, bo na więcej nie starczyło mi już miejsca w żołądku. Zamówiłam tofurnik z mango i herbatę. Szybko podsumowując: ciacho zbite i nieprzemyślane (może tylko moim zdaniem fistaszki, mango i tofu to złe połączenie, ale ta notka ma być subiektywna), ze zbyt dużą ilością agaru. Herbata zwykła, torebkowa, choć miała być organiczna. Menu wydaje się bardzo interesujące (serwują tam głównie falafele i burgery, jakich wcześniej nie widziałam), więc pewnie jeszcze tam wrócę, by skosztować dań wytrawnych.
Uwagi:
1. Vege Kiosk, adres: Krucza 51, Warszawa. Fb: klik
2. Sklep z goframi, adres: Bartoszewicza 9, Warszawa. Fb: klik
3. Lokal vegan bistro, adres: Krucza 23, Warszawa. Fb: klik
4. Jamniczek, adres: Marszałkowska 68, Warszawa. Fb: klik
5. LOKI, adres: Marszałkowska 56, Warszawa. Fb: klik
6. Falafel Bejrut, adres: Senatorska 40, Warszawa. Fb: klik
7. Krowarzywa, adres: Hoża 42, Warszawa. Fb: klik
8. Mango Vegan Street Food, adres: Bracka 20, Warszawa. Fb: klik
pamiętam jak byłam w Warszawie i miałam okazję odwiedzić kilka ciekawych wegańskich miejsc :) jednak już wiem, że tam wrócę, bo wiele jeszcze nie spróbowałam, a warto - zdecydowanie :) oczywiście, Krowarzywa - the best <3
OdpowiedzUsuńTak, Krowa zdecydowanie ma w sobie coś magicznego. :)
Usuńzazdroszczę, dawno nie byłam w Warszawie na rajdzie po wegańskich miejscach, najlepiej wspominam 2 knajpki Krowarzywa i ukochane Vege Miasto :)
OdpowiedzUsuńJa vege miasto specjalnie zostawiłam sobie na następny raz, chociażby po to, by mieć powód do powrotu do Warszawy! :)
Usuń