Pierwszy tydzień kwietnia już za nami, a ja wciąż nie podsumowałam marca! Nie wiem, jak Wy, ale ja mam wielką dziurę w pamięci, kiedy tylko próbuję sobie przypomnieć, co działo się w tym miesiącu. Marzec to dla mnie zawsze miesiąc-widmo, który szybko przychodzi, daje nadzieję na piękną wiosnę (a później brutalnie ją odbiera) i jeszcze szybciej odchodzi, niczym primaaprilisowy psikus. Dobrze, że na pamiątkę zawsze pozostają zdjęcia i wspomnienia dobrego jedzenia. Jesteście ciekawi, co u mnie ostatnio słychać?
Kto jeszcze nie wie, że wegańskie lody istnieją i są smaczne, niech nadrabia zaległości i czyta wpis, który przygotowałam specjalnie na bloga Vi! Opowiadam tam trochę o mojej miłości do mięty i czekolady, a także o tym, jak przeżyć wakacje nad morzem odżywiając się roślinami. Coś czuję, że niedługo pojawią się tu lodowe wariacje, bo przecież do letnich upałów już tylko chwila!
Sama nie wierzyłam, że zrobienie pesto z kapusty jest możliwe, a co jeszcze ciekawsze, że będzie ono smaczniejsze od tego z liści jarmużu! Kiedy tylko zobaczyłam ten przepis, od razu wiedziałam, że muszę wpleść go do tygodniowego menu i koniecznie spróbować. Pesto okazało się tak pyszne, że... połowę wyjadłam łyżeczką z pojemnika blendera i musiałam część dorobić, by starczyło do makaronu! Później robiłam je jeszcze trzy razy, przy każdej próbie odrobinę modyfikując przepis; najlepsza okazała się opcja z dodatkową porcją płatków drożdżowych. Kto do tej pory nie jest przekonany, nich biegnie do warzywniaka i sam się przekona, jakie to dobre!
Kiedy tylko dowiedziałam się, że Klaudyna Hebda poprowadzi wykład na temat etnobotaniki, od razu wiedziałam, że będę musiała pokazać wykładowcy minę smutnego psiaka, by zwolnił mnie ze swoich zajęć i pozwolił posłuchać, co też Klaudyna ma do powiedzenia. Te dwie godziny minęły mi w zastraszająco szybkim tempie. Do domu wróciłam natchniona, naładowana pozytywną energią i pełna pomysłów, jak wykorzystać elementy etnobotaniki na moich studiach.
4. Planowanie podróży
Chyba nie ma nic przyjemniejszego od planowania podróży! Już dziś wiem, że 10 maja zawitam do Warszawy na II biegu wegańskim (klik) i mam nadzieję, że uda mi się tam pobiec, a nie jedynie kibicować. Tak się składa, że tego dnia urodziny obchodzi A., więc będzie to kolejny powód do zrobienia sobie wycieczki. Pod koniec czerwca odwiedzę Berlin, a w swoje urodziny mam zamiar zjeść najlepsze na świecie naleśniki w Kwadracie, co oznacza, że będę też w Poznaniu! Jeśli ktokolwiek z Was chciałby polecić mi jakieś miejsce w którymś z tych miast (obojętnie, czy chodzi o jedzenie, wystawy czy ładne parki) to koniecznie dajcie mi znać w komentarzach!
5. Spisywanie aktywności fizycznej
W marcu postanowiłam zrobić mały test i sprawdzić ile czasu miesięcznie poświęcam na aktywność fizyczną. Wszystko skrupulatnie zapisywałam w aplikacji endomondo i oto są wyniki: ponad 110 km na pieszo, prawie 8 h jogi, ponad 5 h treningu siłowego i odrobina biegania. Biorąc pod uwagę mój słaby stan przez dwa tygodnie, wyszło bardzo dobrze. Mam nadzieję, że w kwietniu będzie o wiele więcej okazji do podnoszenia ciężarów i biegania przy ciepłych promieniach słońca. W końcu od tego jest wiosna, prawda?
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo mi miło! :)
UsuńChyba wystąpił błąd. To polecam pasztet maszu jeszcze raz! :)
UsuńKoniecznie w Poznaniu Radhe Wega, Wypas i Mixtura:)
UsuńDzięki za polecenia, sprawdzę na pewno!
Usuń