PRZENOSINY

Zapraszam na mojego nowego bloga http://klaudiaosiak.pl oraz na newsletter!

niedziela, 15 marca 2015

Jak jeść zdrowo i nie zwariować?

zdrowe jedzenie

Od kiedy modny stał się „zdrowy styl życia” bacznie obserwuję, jak ludzie reagują na to hasło. Oczywiście, jak to zwykle bywa, część osób w ogóle nie zaprząta sobie głowy takimi głupotami, ale większość odbiorców stara się wpasować swoje zachowania do nowych realiów. Wszyscy już wiedzą, że należy jeść szpinak, kasza jaglana podbija polskie stoły, a wszelkie oleje poszły w kąt za sprawą super zdrowej oliwy z oliwek. W nowoczesnym świecie nie ma miejsca na tłustą kuchnię polską, a dzień bez zdjęcia choć jednego zdrowego posiłku na serwisie internetowym nie ma sensu.
Niby wszystko dąży w dobrym kierunku, bo przecież kto z nas nie chce być przez całe życie zdrowy, pełen wigoru i siły? Takie hasło jak „zdrowe odżywianie” mają nam w tym pomagać przez promocję racjonalnych nawyków i ich kontemplacji, ale czy rzeczywiście tak jest? 


Przypadek pierwszy:
Kasia je zdrowo – na śniadanie musli z mlekiem, w szkole zjada jabłko, po zajęciach warzywa gotowane na parze, a na kolację twaróg z kromką chleba. Po lekcjach chodzi na treningi siatkówki, a w weekendy spotyka się z przyjaciółmi i wtedy mocno sobie folguje; pije piwo, zjada czipsy, batoniki, czasem nawet sięgnie po zapiekankę albo frytki. W poniedziałki wszystko wraca do normy i Kasia znów nie przekracza 1500 kcal dziennie.

Przypadek drugi:
Asia jest weganką. Toleruje tylko produkty sezonowe i nieprzetworzone, o jak najwyższej jakości. Gardzi kukurydzą z puszki, mlekiem sojowym z biedronki i tłustymi posiłkami. Po pracy chodzi do szkoły jogi, która położona jest obok sklepu z ekologiczną żywnością, gdzie Asia się zaopatruje. Przez jej gardło nie przechodzą produkty bez odpowiednich certyfikatów, bo przecież „jesteś tym, co jesz”. Nie liczy kalorii, ale czasami zdarza się jej przejadać, przez co staje się apatyczna i ociężała.

Przypadek trzeci:
Basia jest na diecie paleo. Jej przykładowy jadłospis składa się w dużej mierze z mięsa, tłuszczu i odrobiny węglowodanów. Nie spożywa glutenu i nabiału. Jej pasją jest kulturystyka i temu poświęca dużo czasu. Chce osiągać jak najlepsze wyniki, dlatego stosuje także odżywki białkowe. Nie ma dla niej znaczenia jakość produktów spożywczych, najważniejsze jest, by pasowały one do wytycznych diety paleo. Stara się być wzorem zdrowego odżywiania dla swoich dzieci.

Przypadek czwarty:
Zosia uwielbia słodycze i jest od zawsze na diecie. Kiedy poznała, czym jest zdrowe odżywianie, jej odchudzanie nabrało sensu. Nie musi się już katować: ważne, by spożywane przez nią jedzenie było zdrowe. Codziennie zjada kilka łyżek masła orzechowego, gotuje zupę na kostce rosołowej, kawę pije tylko z ksylitolem, na kolację serwuje rodzinie kurczaka (najtańszego, bo przecież ksylitol jest drogi). Zosia nie jada ziemniaków i owoców, bo boi się, że utyje.

Te przykłady to tylko kropla w morzu tego, co można zauważyć w internecie, telewizji, a często nawet usłyszeć od znajomych. Chociaż każdy twierdzi, że odżywia się zdrowo, to już na pierwszy rzut oka widać, jak bardzo względne jest to pojęcie. W niektórych przypadkach mam ochotę puknąć się w czoło i wytknąć błędy, a w innych aż nasuwa się stwierdzenie, że taka dbałość o szczegóły zahacza o ortoreksję. Czy jest to jednak potrzebne? 

Każdy z nas jest inny i ma inne zapotrzebowanie na energię, składniki mineralne i pierdyliard innych wytycznych. To, że kogoś rozsadza energia po szejku z 6 bananów nie oznacza, że druga osoba będzie czuła to samo – skutek może być wręcz odwrotny. W całym tym zdrowym odżywianiu często zapominamy o przymiotniku, który warunkuje ten slogan. Zdrowie dla każdego oznacza zupełnie inny stan i nie ma takiej mocy, która mogłaby stworzyć idealny plan żywieniowy dla wszystkich. Takie rozwiązanie jest po prostu awykonalne i setki tych samych pytań pod zdjęciem jakiejkolwiek metamorfozy na fejsbuku  nie zmieni niczego. To prawie jak porównywanie chorego na celiakię i nietolerującego laktozy – jeden bez przeszkód będzie zajadał jogurt z owocami, a drugi pajdę chleba z pomidorem, ale nie będą mogli się wzajemnie nakarmić.

A jak Wy rozumiecie zdrowe odżywanie? Jesteście bardzo restrykcyjni, czy zostawiacie sobie otwartą furtkę na małe grzeszki? Koniecznie dajcie mi znać, bo jestem ciekawa Waszych przemyśleń.


13 komentarzy:

  1. Każdy ma inny organizm. Jesteśmy jednostką, która powinna znać siebie samego "od środka", dlatego np. jeśli komuś nie szkodzi jabłko na śniadanie to nie znaczy, że drugi też powinien tak jeść mimo rewolucji jakie odczuwa. Zawsze to powtarzamy wszystkim osobom, które proszą nas o rady w zdrowym odżywianiu. Oczywiście ogólne zasady jak nie jeść śmieciowego jedzenia czy rzucić używki powinny raczej dotyczyć każdego ale powinniśmy sami się przekonać czy np. gotowane warzywa pasują nam bardziej czy surowe. Przede wszystkim trzeba mieć świadomość jakie produkty na rynku w ogóle można dostać, bo jeśli ktoś się bierze za zdrowe odżywianie i myśli, że warzywa i kasza to wszytko na co może sobie pozwolić to to jest złe podejście.
    Jeśli chodzi o furtki to owszem zdarzają się ale nie dla wszystkich produktów i dań :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Macie rację, najważniejszy jest zdrowy rozsądek i świadomość własnego ciała. :)

      Usuń
  2. o tak! dobrze piszesz,praktycznie co druga osoba,to jedna z tych o które opisujesz, To zaczyna robić się trochę chore,każdy jest inny,i każdy powinien dostosować dietę do siebie,,jak,to się mówi,wszystko jest dla ludzi,ale trzeba w tym wszystkim znać umiar.I wogóle,co z tymi olejami,,oliwa oliwą,ale każdy zapomina o oleju rzepakowym,,'oliwa północy' niektórzy uważają,że jest lepszy od oliwy z oliwek. Grunt,to nie dać się zwariować :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, a jeśli ktoś nie potrafi ułożyć dla siebie odpowiedniego jadłospisu, to powinien udać się do kompetentnego dietetyka, a nie szukać porad w internecie. Przecież w googlach jest już wszystko, niekoniecznie sama prawda.

      Usuń
  3. Slusznie prawisz i masz zupelna racje. Ja staram sie nie jesc miesa i nabialu, ryby powoli eliminuje. I mysle ze dla mnie zdrowe sa wszystkie formy wegediet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie! Trzymam kciuki za wyeliminowanie także ryb. :)

      Usuń
  4. Kolejny świetny wpis! Bardzo dobrze piszesz, jestem tego samego zdania co Ty :) Każdy jest inny, każdy ma swoje zapotrzebowania, dzienne porcje - jeden zje więcej, ale drugi już nie podała takiej porcji, dlatego nie ma co kierować się stricte tym co jedzą inni - zawsze warto po prostu się inspirować pomysłami i przepisami, a co, jak, ile, z czego to już kwestia indywidualna :) Ja bardzo lubię zdrowe odżywanie, i nie powiem - często odwiedzam ekologiczny sklep w moim mieście, aczkolwiek nie mam problemu z kupowaniem produktów w normalnych sklepach (mój portfel albo raczej rodziców nie podołał by ciągłym wizytom z bio, a ja nawet nie mam potrzeby by tam co dzień coś kupować). Po owoce czy warzywa wybieram się małego, sprawdzonego sklepu - warzywniak tak zwany, tak samo niektóre eko produkty mogę w nim zakupić po całkiem niskich cenach. Jem zawsze sezonowo, tego akurat uważnie się trzymam i nie kupuję zimą pomidorów czy ogórków albo letnich owoców. Tak poza tym, myślę, że wszystko jest w granicach rozsądku - czasem nic nam się nie stanie jak zjemy coś 'mniej zdrowego', najważniejsze by nie 'katować się' za to, bo to już raczej nie byłoby normalne. Jeśli o siebie dobrze dbamy, to nie ma się czego obawiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesz bardzo podobnie do mnie, ale ja tego absolutnie nie traktuję jako przymusu. Jeśli mam ochotę na coś słodkiego, smażonego, teoretycznie niezdrowego, to sobie na to pozwalam, bo wiem, że gdybym tego nie zrobiła, moje myśli wciąż krążyłyby wokół zakazanego owocu. ;)

      Usuń
  5. Jaki ładny blog z b. ładnymi zdjęciami ;-) Ja się niestety trochę dałam zwariować ale mi to służy więc ...
    Pozdrowienia z drugiego końca 3c :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to jak piszesz. Wszystkie Twoje notki tego typu zawsze mnie wzmacniają i widzę że nie mam się co zniechęcać!!! Jak przekonać bliskich że niejedzenie mięsa to nie moda tylko ratowanie zwierząt? I to samo z jajami fermianymi. Może masz jakiś ciekawy patent?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku niejedzenia mięsa zostaje chyba tylko tłumaczenie i wytrwałość. Jeśli Twoja rodzina uwielbia jeść mięso i nie wyobraża sobie niedzielnego obiadu bez schabowego, to na pewno nie pomoże obrzydzanie tego widoku, albo robienie awantur. Swoją postawą możesz bardzo dużo zdziałać, po prostu rób swoje i się nie zniechęcaj. To może wydawać się bardzo prosta rada, ale wiem, jak ciężko czasami się nie załamywać. Z czasem Twoi bliscy zrozumieją, że jest to sprawa dla Ciebie ważna. Jeśli chodzi o jajka to najlepiej pokazać rodzinie kampanię Otwartych Klatek http://jakonetoznosza.pl/ , albo samemu robić zakupy. Z tym powinien być mniejszy problem, bo tutaj chodzi jedynie o kupno odrobinę innego produktu, a nie całkowitą rezygnację. Może ktoś w Twojej okolicy trzyma kurki na podwórku i sprzedaje jajka? Warto po prostu pytać, sprawdzać i działać. Trzymaj się!

      Usuń
  7. Wydaje mi się, ze na prawde warto jest jeść zdrowo i trzeba o to dbać. Jeśli chcecie wiedzieć jak to osiągnać, polecamw am przeczytać ten artykuł https://www.herbapol.com.pl/aktualnosci/zdrowe-jedzenie-fakty-mity-temat-tego-czym-wlasciwie . Moim zdaniem jest w nim sporo wartościowej wiedzy na ten temat

    OdpowiedzUsuń