PRZENOSINY

Zapraszam na mojego nowego bloga http://klaudiaosiak.pl oraz na newsletter!

wtorek, 2 grudnia 2014

Ulubione w listopadzie

Uwielbiam wszelkie podsumowania, przydatne linki i inne tego typu spisy na blogach. Inspirują mnie, uczą, często bawią. Postanowiłam, że także wprowadzę ten zwyczaj na MASZU. Nie chcę jednak, by odbiegał on za bardzo od tematyki około kuchennej, dlatego też będą to ulubieńcy miesiąca – ale, uwaga – związani z tematyką wegańską. Będzie to spis tego co jem, gdzie bywam, co odkrywam. Gotowi?


1. Karob
Chciałam go spróbować co najmniej od roku. Niestety, nie mogłam go dostać w sklepach stacjonarnych w mieście, w którym mieszkałam. Gdy tylko go dopadłam w Gdańsku – przepadłam. Ten pyszny proszek, przypominający w smaku kakao i karmel, jest uzależniający. Przez pierwszy tydzień nie mogłam się powstrzymać od kupowania jedynie jabłek i bananów, by móc przygotować z nich szejki z dodatkiem karobu.


2. Karobena
Smakuje trochę jak Nutella, ale nie zawiera mleka, więc jest odpowiednia dla wegan i, co najistotniejsze, jej podstawowym składnikiem jest mój ulubiony karb! Przepyszna i przesłodka. Zniknęła w ciągu doby, bo wyjadałyśmy ją łyżeczką ze słoika. Karobena utwierdziła mnie w przekonaniu, że jeśli kupować słodycze, to najlepiej te czeskie.

Kiedy poszłam tam po raz pierwszy, nie wiedziałam, gdzie oczy podziać. Pełno kolorów, zapachów, ludzi... Istny kram, jaki pamięta się z lat dziewięćdziesiątych. Babcie sprzedające kwiaty z ogrodu, sadownicy, jarmuż w wiaderkach z podpisem jarmurż, stare bibeloty... Przepadam tam co najmniej na godzinę, nawet w te dni, kiedy handlowców nie ma tak dużo. Przez ten miesiąc nauczyłam się, gdzie warto kupować dobre ziemniaki, kto ma najtańsze dynie, jakie jabłka smakują nam najbardziej. Jeśli jesteście z Gdańska, powinniście odwiedzić to miejsce choć raz.


4. Warsztaty prowadzone przez Judytę Warzechę z Kolektywu Samo Dobro
Całkiem niespodziewanie przeleciała mi przed oczami informacja, że w świetlicy Krytyki Politycznej odbędą się warsztaty z robienia wegańskich past kanapkowych. Chętnych było tak wielu, że całe wydarzenie zostało podzielone na dwie tury (nie ma co się dziwić, za wstęp nie zapłaciłyśmy ani złotówki, ponieważ projekt był dofinansowany). Przez półtorej godziny przygotowałyśmy kilkanaście past, zjadłyśmy je na domowym chlebie razowym, podane na organicznych talerzach z otrębów. Niektóre przepisy są tak ciekawe, że na pewno pojawią się na blogu!

5. Dzień bez futra
Co prawda akcja bardzo odbiega od gotowania i roślin, ale warta jest wspomnienia o niej. Otwarte Klatki zorganizowały happeningi w największych miastach polski, w tym w Gdańsku. Można było podpisać petycję i porozmawiać o akcjach organizowanych przez OK. Teraz opowiem Wam hit: rozdawałam ulotki i zachęcałam do podpisywania petycji. Podeszła do mnie starsza pani, bez zębów na przedzie, malutka, ubrana cała na biało. Powiedziałam jej,o co chodzi w happeningu. Odpowiedziała, że ona rozumie, bo najpierw wychowała dzieci a potem zajmowała się zwierzętami. Całe serce im oddała, miała nawet kotka, Moryska. Na to wspomnienie tak się wzruszyła, że aż łzy jej naszły do oczu i bez słowa odeszła podpisać petycję.

6. Tofurnik na zimno w Avocado vegan & eco
Zaraz po tym zjedzonym w szczecińskich Kaflach najlepszy tofurnik jaki jadłam. Idealne proporcje cukru, cytryny i solonych orzeszków na spodzie, kremowa masa, która naprawdę smakowała jak ser! Wpadłam po niego chwilkę przed 20., dosłownie moment przed zamknięciem. Dziwię się, że jeszcze tam był. Jeśli zamierzacie odwiedzić Gdańsk, to zdecydowanie polecam wpaść do Avocado na to pyszne ciacho! (Niestety, jeszcze nie udało mi się trafić na wolny stolik, by zjeść spokojnie kolację. Jak tylko będę mogła wypowiedzieć się na temat ich jedzenia, umieszczę recenzję na blogu!)

Uwagi:
1. Wszystkie zdjęcia widoczne w dzisiejszej notce zostały przeze mnie wykonane na warsztatach, o których pisałam w punkcie 4.
2. Wszystkie miejsca, o których piszę, są podlinkowane. Jeśli macie ochotę zobaczyć ich strony na Facebooku, klikajcie śmiało!
3. Jeśli macie ochotę podpisać petycję, o której wspominałam w punkcie piątym, kliknijcie tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz