W tym sezonie dyniowym pewnie nie uda mi się zrealizować wszystkich pomysłów na potrawy z tym warzywem i wrzucić ich na blog, a szkoda, bo dynia jest cudowna. Chociaż w tym roku pierwszą, ogromną sztukę kupiłam w już sierpniu, to do tej pory nie udało mi się ugotować wszystkiego, co mam zapisane. Spowodowane jest to przede wszystkim tym, że uwielbiam prostotę i nie ma dla mnie niczego lepszego ponad risotto z dynią, pieczoną odmianę Hokkaido z odrobiną soli czy puree dodane do owsianki.
Jakiś czas temu przypadkowo zrobiłam te placki i tak nam zasmakowały, że musiałam je odtworzyć (a każdy, kto choć raz gotował z tego, co ma pod ręką wie, jakie to trudne). Smakują super bez dodatków, jednak ja najczęściej podaję je jako dodatek do warzyw i kaszy.
na dwie małe lub jedną dużą porcję
- 1 szklanka puree z dyni
- 1/2 szklanki mąki
- 1/2 cebuli
- 2 łyżki oleju
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżka zmielonego siemienia lnianego + 3 łyżki wody
- 1/2 łyżeczki ostrej papryki
- 1 łyżka posiekanej natki pietruszki
- sól i pieprz
Wykonanie:
Zeszklij na oleju cebulę i czosnek. Siemię lniane zalej wrzącą wodą i wymieszaj tak, by powstał kleik bez grudek. Połącz ze sobą wszystkie składniki w misce. Smaż na rozgrzanej patelni około 2 minuty z każdej strony.
Smacznego!
Smacznego!
Uwagi:
1. Jak wykonać puree: dynię należy pokroić na mniejsze kawałki (małą dynię Hokkaido zazwyczaj dzielę na 8 części), skropić oliwą i posolić. Piec w 200 stopniach C około 20 minut (aż dynia zmięknie). Po tym czasie wyciągnąć i zmiksować. Sposób dla leniwców: dynię pokroić w małe kawałki, ugotować w osolonej wodzie i zmiksować.
2. Jeśli nie jesteście fanami natki, możecie ją zastąpić innymi ziołami: szałwią, oregano albo kolendrą. A jeśli w ogóle nie znosicie zieleniny, to ją pomińcie. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz